H&Y K-Series recenzja filtrów

Wykonanie dobrej fotografii krajobrazowej jest wymagające. Przydaje się dobra kondycja fotografa, zwłaszcza jeżeli mówimy o fotografii górskiej, czy też spora dawka cierpliwości podczas polowania na ciekawe warunki. Do tego ważne jest także odpowiednie zaplanowanie pleneru. Mamy sporo zmiennych, dzięki którym jest to dziedzina dająca nam mnóstwo radości i satysfakcji z finalnego efektu i wykonanych zdjęć.

Podczas tej recenzji poruszę kwestie szczególnie związane ze sprzętem, oraz opiszę kilka technicznych aspektów, które ułatwią nam pracę. Skupię się na temacie filtrów fotograficznych opisując jak z nimi pracuję, kiedy warto po nie sięgnąć i czym się kierować podczas wyboru odpowiedniego zestawu.

W większości przypadków, fotografia krajobrazowa to zdjęcia o dużej rozpiętości tonalnej. Najczęstszym problemem fotografa krajobrazowego jest odpowiednie zbalansowanie wykonywanego zdjęcia pod kątem poprawnej ekspozycji. Są to sytuacje gdy mamy bardzo jasne punkty na zdjęciu (mocne źródło światła) oraz sporo ciemnych, mocno zacienionych fragmentów. Nawet najlepsze matryce aparatów nie są w stanie dobrze poradzić sobie z taką rozpiętością tonalną, czyli różnicą pomiędzy najjaśniejszą i najciemniejszą częścią fotografowanej sceny. Podczas fotografii o złotej czy niebieskiej godzinie najczęściej trafia nam się sytuacja, w której zastosowane ustawienia aparatu sprawiają, że albo mamy zbyt jasne pozbawione detali niebo i dobrze naświetlony pierwszy plan zdjęcia lub odwrotnie, poprawnie naświetliliśmy scenę pod kątem jaśniejszego nieba jednak cała reszta zdjęcia zaczyna robić się wręcz czarna. Osoby zajmujące się fotografią krajobrazową powinny sobie szybko z tym radzić.

Jak? Odpowiedź jest jedna - przywieźć z pleneru poprawnie wykonane i naświetlone zdjęcie (dzięki wykorzystaniu m.in. filtrów fotograficznych) lub łączyć kilka ekspozycji w postprodukcji. Ta ostatnia metoda wymaga większej wiedzy w zakresie retuszu a także sporego wyczucia.

Wracając do najprostszego rozwiązania, które daje błyskawiczne rezultaty już w gołych rawach rejestrowanych podczas pleneru. Za pomocą filtrów fotograficznych możemy dokonywać namacalnych zmian na etapie zapisywania danych w pliku raw a nie podczas ich edycji w postprodukcji. Taki zabieg diametralnie podnosi nam jakość naszych zdjęć.

Filtry:

  • połówkowe szare pomagają w wyrównaniu ekspozycji zdjęcia

  • pełne szare wydłużają czas naświetlania fotografii, umożliwiają uzyskanie efektu rozmytej wody, mgły czy też chmur

  • polaryzacyjne pomagają w wydobyciu kontrastów, niwelują odbicia, wzmacniają nasycenie

Dla mnie są nieodłącznym elementem związanym z moimi zdjęciami.

Opiszę Wam jak pracuję z filtrami H&Y skupiając się wyłącznie na realnie istotnych sprawach - jakości wykonania i wygodzie użytkowania. Marka towarzyszy mi na każdym plenerze od czerwca 2021 roku.

Santis

Omawiany zestaw to:

  • H&Y K-Series 100x150mm Magnetic Filter Holder Universal Kit

  • filtr polaryzacyjny 95mm Drop-in MRC CPL

  • filtr połówkowy GND ND 0,9 z przejściem soft oraz magnetyczną ramką

  • filtr szary ND 1000 z magnetyczną ramką

Holder w zestawie posiada 4 pierścienie do montażu o najpopularniejszych średnicach: 67 mm, 72 mm, 77 mm i 82 mm. Dodatkowo możemy dokupić dodatkowy adapter w przypadku gdyby nam czegoś brakowało. Dzięki temu raz kupiony zestaw jest uniwersalny i będzie pasował do każdego posiadanego obiektywu. Nawet zmiana całego systemu nie będzie kolidować z naszymi filtrami. Przemyślany zakup jest naprawdę decyzją długoterminową.

Wracając do zestawu… oprócz holdera i adapterów w komplecie mamy także poręczny materiałowy futerał oraz filtr polaryzacyjny typu drop-in. Całość wykonana jest z bardzo lekkiego, wytrzymałego i twardego aluminium lotniczego. Zastosowany przez H&Y materiał sprawdza się genialnie. Każdy kto choć raz miał do czynienia ze zwykłymi aluminiowymi pierścieniami/adapterami ten wie jak łatwo się odkształcają, np. podczas prób ich odkręcania. Tu H&Y wykonał świetną robotę, materiał oraz szeroka powłoka adapterów sprawia, że możemy polegać na całości i z łatwością możemy je zamontować nawet w grubszych rękawiczkach. Do tej pory ani razu nie udało mi się wygiąć czy odkształcić żadnego z elementów omawianego zestawu, co przy konkurencyjnych produktach było niestety nagminne. H&Y, poza jakością wykonania zestawu, postawił także na odchudzenie wszystkich elementów. Holder jest niezwykle lekki i waży zaledwie 600 g. Doceni to każdy, zwłaszcza w górach, podczas przemierzania cięższych szlaków. Sam materiał jest matowy i miły w dotyku. Nie wyślizguje się z rąk. Ciężko go także zarysować. Holder posiada dobrze widoczną podziałkę od zewnętrznej strony. Szczerze, to nie wiem po co się tam znajduje. Nigdy nie czułem najmniejszej potrzeby aby z niej skorzystać. Podejrzewam, że jest umieszczona ze względów estetycznych.

W praktyce, holder H&Y bardzo ułatwia nam mocowanie używanych filtrów. Nie mamy tu do czynienia z żadnymi prowadnicami czy szynami, w które musimy wciskać filtry. Holder posiada magnetyczną ramkę, do której “przyklejamy” używany przez nas filtr. Jest to jeden z najmocniejszych plusów omawianego zestawu. Genialne rozwiązanie, które sprowadza montaż do ułamka sekundy - po prostu przykładamy filtr i już. Klik i gotowe. Tak samo ze ściąganiem. Wystarczy mocniej pociągnąć. Odpowiadając od razu na pytania sceptyków. Wszystko jest tak wykonane, że nie sposób niczego zepsuć i gwarantuję, że nic nam przypadkowo nie upadnie. Zestaw jest doskonale zaprojektowany.

Ale jak to wszystko zamontować i używać? Krótki poradnik dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z filtrami kwadratowymi.

Na obiektyw nakręcamy adapter - pierścień z odpowiednią średnicą pasującą do naszego obiektywu. Następnie, na powyższy adapter za pomocą dwóch niewielkich śrub przypinamy holder, czyli serce całego zestawu. Holder, posiada przegrodę, w której możemy umieścić filtry typu drop-in. Może to być filtr polaryzacyjny - polecam takie rozwiązanie, filtr dostępny w omawianym zestawie, lub też jeden z dodatkowo oferowanych przez H&Y filtrów drop-in. Może to być filtr szary ND lub połączenie filtra szarego z filtrem polaryzacyjnym. W zasadzie ogranicza nas tylko nasza własna potrzeba i kreatywność w wykorzystaniu zestawu.

Jak już wspominałem, w konstrukcji od H&Y nie mamy żadnych szyn czy prowadnic dla filtrów typu 100x100m lub 100x150mm. Każdy filtr posiada specjalną, magnetyczną ramkę dzięki której są montowane do holdera. Konstrukcyjnie, dobrym pomysłem jest rozdzielenie slotu drop-in od mocowanych magnetycznie filtrów kwadratowych czy też prostokątnych. Dzięki temu możemy zmieniać filtry w slocie drop-in bez konieczności demontowania pozostałych filtrów, które akurat założyliśmy.

Następnie, do naszego zestawu możemy dołożyć kolejny filtr. Każdy jest mocowany w ten sam sposób - cały czas dzięki magnesom. W teorii wszystko wygląda świetnie, więc teraz kilka praktycznych uwag. Wyobraźmy sobie sytuację, że chcemy w jednym momencie użyć wszystkich filtrów omawianych w recenzji. Sytuacja, gdzie chcemy wydłużyć czas naświetlania (filtr szary ND), zbalansować ekspozycję (filtr połówkowy GND) oraz skorzystać z plusów polaryzacji. W slocie drop-in oczywiście używamy polaryzatora. Następnie przykładamy filtr szary - klik, mocowanie na magnes. Za pomocą niewielkiej śrubki blokujemy ten filtr, nie chcemy aby się poruszył podczas zmiany położenia kolejnego modyfikatora (filtra GND).

Filtr polaryzacyjny

Jedno z najważniejszych akcesoriów każdego fotografa krajobrazowego. Niweluje odbicia i odblaski, wzmacnia kontrast kolorystyczny, poprawia przejrzystość. Dzięki zastosowaniu filtra polaryzacyjnego możemy poprawić jakość nieba na naszych zdjęciach. Chmury są bardziej wyraziste a samo niebo bardziej niebieskie. Całość nabiera życia. Dobry filtr polaryzacyjny potęguje kontrast kolorystyczny, wzmacnia nasycenie barw (nie mylmy tego ze zmianą barwy, wówczas to spora wada) i sprawia, że nasz niezretuszowany raw zaczyna nabierać pożądanych cech już na etapie wykonywania fotografii a nie podczas obróbki.

Jednak jak w każdym przypadku, nie ma róży bez kolców. Musimy pamiętać także o drobnych minusach jakie każdy filtr polaryzacyjny potrafi wnieść w nasze zdjęcia. Polaryzacja działa
z maksymalną mocą gdy jesteśmy ustawieni pod kątem 90 stopni do kierunku padania światła, czyli do położenia słońca. W takim układzie i przy wykorzystaniu obiektywu szerokokątnego (już nawet poniżej 35 mm dla pełnej klatki), jesteśmy w stanie zauważyć pojawiającą się, ciemną plamę na niebieskim niebie. Każdy filtr polaryzacyjny daje taki efekt i potrafi zepsuć nasz kadr. Ciemna plama to według mnie błąd, który sprawia, że cała fotografia wygląda po prostu źle. Efekt, o którym wspominam najwyraźniej widać w przypadku bezchmurnego nieba. Im więcej chmur tym mocniej możemy zamaskować ten mankament. Pamiętajmy także, że filtr polaryzacyjny ogranicza ilość światła, które dociera do matrycy. Nie jest to ilość wielka, rzędu 2 EV.

Co do samego filtra polaryzacyjnego H&Y. Nie wprowadza i nie dodaje od siebie żadnego koloru. Jest zupełnie neutralny, nie ma mowy o występowaniu żadnego zafarbu. Filtr H&Y nie wprowadza przesyconych kolorów, działa subtelnie. Można powiedzieć, że się nam nie narzuca. Polaryzacja nie działa tak agresywnie jak w przypadku niektórych konkurencyjnych zestawów. W subtelny sposób podkręca to, co filtr polaryzacyjny powinien podkręcić i uwypuklić. Jednak nie “przesadza”.

Kolejnym w zestawie, nieodłączanym elementem dla fotografa krajobrazowego, jest filtr połówkowy. Dla zasady, są to filtry przyciemniające górną część zdjęcia (wracając do początku recenzji - docelowo pomagają zbalansować ekspozycję). Dobieramy odpowiednią dla nas moc przyciemnienia (u mnie od lat sprawdzają się filtry GND 0,9, przyciemniające część kadru o 3 stopnie) oraz dobieramy gradient przejścia pomiędzy 100 procentowym a zerowym działaniem filtra. Od agresywnej, wręcz liniowej granicy typu hard, która sprawdza się np. nad morzem, gdzie mamy do czynienia z prostą i zdefiniowaną linią horyzontu, poprzez delikatniejsze rodzaje przejść typu medium lub soft. O ile chyba wszystkie gradienty typu hard moim zdaniem są takie same, to już różnice w przejściu filtra połówkowego pomiędzy typem medium a soft potrafią się już sporo różnić w zależności od wybranego producenta. Warto przetestować dany GND bezpośrednio na jakimś plenerze.

Przy okazji filtrów połówkowych stosowanych wraz z filtrem polaryzacyjnym - ich niezależne położenie i działanie w holderze H&Y może być pomocne przy niwelowaniu zbyt ciemnego fragmentu nieba wywołanego polaryzacją na szerokim kącie.

Ostatnim filtrem, który zawsze towarzyszy mi podczas plenerów, jest filtr szary ND. W zestawie H&Y wykorzystuję przyciemnienie rzędu ND1000. Jest to filtr, który pozwala uzyskać naprawdę długie czasy naświetlania. W słoneczne popołudnie potrafię zejść z czasami naświetlania do 1-2 sek, podczas fotografowania wodospadów w zacienionym lesie z łatwością mogę uzyskać czasy podchodzące pod 30 sek, a w okolicach wschodu czy zachodu słońca umożliwia wykonywanie zdjęć z czasami liczonymi nawet w minutach. Dzięki temu, możemy uzyskać naprawdę genialne efekty rozmytych chmur, wody czy też innych elementów w ruchu. Jednak jakbym miał komuś polecić tylko jeden filtr szary ND, to na początek, zdecydowanie proponuję coś z zakresu ND 16-64. ND1000 jest naprawdę mocnym zawodnikiem.

Jakość wykonania jest identyczna jak w przypadku GND. Najistotniejszy jest brak jakiegokolwiek wpływu na kolory. Do tego filtry H&Y nie wpływają na detale zdjęć. Nie mamy do czynienia z jakimkolwiek spadkiem jakości fotografii.

Wszystkie omawiane filtry, według deklaracji producenta, są odporne na upadek czy zarysowania. Nie miałem okazji aby to przypadkowo sprawdzić, a celowego testu nie urządziłem ;)

A jak się korzysta z zestawu podczas plenerów? Po pierwsze, system jest wygodny i szybki w montażu. Po kilku latach z filtrami, adapterami czy przejściówkami, które musiałem za każdym razem nakręcać, jest to duży plus. Oczywiście z H&Y też mamy do czynienia z adapterami. Sam wspominałem o nich na początku recenzji. Jednak… adaptery H&Y idealnie pasują pod dekielki obiektywów (piszę tu o systemie Nikona, zarówno dekielki od obiektywów do lustrzanek jak i te z serii S-line świetnie pasują do zamontowanego adaptera, dekielek trzyma się mocno i pewnie). W realnej pracy, po prostu zawsze mam nakręcony adapter na obiektywie. Absolutnie w niczym to nie przeszkadza, nadal mogę chronić przednią soczewkę obiektywu a przy tym błyskawicznie założyć holder. Korzystając z trzech szkieł mam na stałe zakręcone adaptery 82 mm, 77 mm i 72 mm. Być może są systemy, które także można w ten sposób zaadoptować i wykorzystywać, jednak osobiście się z tym nie spotkałem. Jedna z firm stosuje co prawda inne ciekawe rozwiązanie - posiada cup holder, dekielek pasujący do już zamontowanego holdera. Jednak w moim przypadku, przy trzech obiektywach nie eliminowało to uciążliwego przekładania adapterów. System H&Y jest dużo bardziej wszechstronny.

Poniżej prezentuję Wam zdjęcia wykonane na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy w Szwajcarii (Appenzel, Engelberg, Fronalpstock), Włoszech (Dolomity), Austrii (Alpy Salzburskie) i Polsce (Spisz i Podhale, Pieniny, Ponidzie). Zestaw sprawdza się w każdych warunkach.

Plusy:

  • Neutralny filtr szary, brak zafarbu, w żaden sposób nie wpływa na ustawienia kolorystyczne zdjęcia

  • Neutralny filtr połówkowy, jak wyżej, brak zafarbu, w żaden sposób nie zmienia kolorów naszej fotografii

  • Filtry nie wpływają na spadek szczegółowości/detali zdjęć

  • Filtr polaryzacyjny, subtelne działanie, lekkie podkręcenie kontrastu kolorystycznego

  • System typu drop-in

  • Waga zestawu

  • Materiałowe, ultralekkie etui na holder i filtry

  • Świetne materiały i jakość wykonania

  • Filtry są odporne na przypadkowe pęknięcia i upadki

  • Ułatwiają pracę w ternie podnosząc jakość naszych rawow

Minusy:

  • Działanie filtra polaryzacyjnego może być dla niektórych zbyt delikatne

Previous
Previous

Jak zacząć swoją przygodę z fotografią krajobrazową? Przewodnik dla początkujących

Next
Next

Leofoto, topowe statywy dla najbardziej wymagających użytkowników