Leofoto, topowe statywy dla najbardziej wymagających użytkowników

2.jpg

Statyw to najważniejsze akcesorium dla osoby zajmującej się fotografią krajobrazową. Zapewnia stabilizację i umożliwia wykonanie zdjęć w każdych warunkach. Szczególnie podczas wschodów i zachodów słońca, gdy ilość zastanego światła jest niewielka, bądź w sytuacjach gdy chcemy celowo wydłużyć czasy naświetlania za pomocą filtrów szarych. Nie wyobrażam sobie wyjścia w plener bez dobrego statywu przytroczonego do plecaka. Nie dziwi więc, że marka Leofoto, która jest od niedawna dostępna na naszym rynku, już dołączyła do mojej kolekcji. Są to statywy z segmentu premium, wobec czego moje oczekiwania były naprawdę wysokie. Wybrałem model z serii Ranger (Explorer LS-284CVL)  z obracaną kolumną centralną. Możemy ją w szybki i prosty sposób przekręcić o 180 stopni. To idealne rozwiązanie gdy chcemy wykonać zdjęcie z zupełnie innej perspektywy. Pozwala nam to podejść naprawdę blisko do pierwszego planu, fotografując już z zaledwie kilkucentymetrowej wysokości. Do kompletu wybrałem nisko profilową głowicę Leofoto LH-36+QP-70N.

Jak się całość sprawuje w akcji? Zobaczmy!

Tatry.jpg

Zacznijmy od jakości wykonania. To ona wpływa na stabilność i komfort pracy w terenie. Statywy Leofoto wykonane są z 10-warstwowego karbonu, co już je wyróżnia na tle konkurencji. Krzyżowy splot zapewnia maksymalną sztywność i wytrzymałość przy zachowaniu niewielkiej wagi. Producent szczyci się tym, że zastosowany karbon jest japońskiej produkcji (marki Toray, której historia i doświadczenie sięga 1926 roku). Musiałem sprawdzić jaką to robi różnicę. Z oczywistych względów nie sprawdzałem wytrzymałości na złamania, ale już przenoszenie drgań mogłem szybko zweryfikować.  Rozstawiłem dwa inne karbonowe statywy (konstrukcje, które używam od kilku lat, oparte o 8 warstw). Co się okazało? Różnica jest wyraźnie odczuwalna. Leofoto najbardziej tłumił drgania.

Nogi statywu składają się z czterech sekcji. Są one blokowane poprzez skręcanie (zacisk typu Twist). Moim zdaniem to sprawdzone rozwiązanie, które jest dużo wygodniejsze niż zatrzaski. Kąt pochylenia nóg regulujemy za pomocą zacisków, obok których znajdują się śruby odpowiedzialne za ustawienie oporu z jakim pracują. Całość zakończona jest wkręcanymi gumowymi stopkami. Możemy je zastąpić dołączonym do statywu zestawem kolców. Nie miałem okazji ich sprawdzić, gdyż w naszych warunkach gumowe zakończenia są więcej niż wystarczające. Nie ma mowy o żadnym poślizgu, nawet na mokrych i śliskich powierzchniach. Jest to doskonale wykonana konstrukcja, która po prostu dobrze sprawdza się w terenie.

Ponidzie 14b.jpgPonidzie

Ciekawie zaczyna się robić jak przyglądniemy się kolumnie centralnej. Oczywiście jest ona zakończona hakiem, który przede wszystkim wykorzystamy do zbalansowania całości po pochyleniu kolumny centralnej. Zakres jej pochylenia wynosi aż 180 stopni, przy długości ponad 30 cm. Producent wymyślił zaskakujące rozwiązanie, tzw. quick shift system. Całość opiera się tylko na dwóch śrubach. Jedna standardowo odpowiada za wysunięcie kolumny centralnej a druga zaś za jej pochylenie. Co zaskakuje, skok pracy śrubunków jest niezwykle mały. Całość usztywniamy obrotem o zaledwie kilka milimetrów. Byłem zaskoczony w jaki sposób możemy uzyskać taką stabilność bez potrzeby mocnego dokręcania śrub. Podczas plenerów okazało się, że rozwiązanie świetnie się sprawdza. Całość jest idealnie spasowana, a konstrukcja pewnie trzyma nasz aparat. Pochylenie kolumny zajmuje dosłownie sekundy. To najwygodniejsze rozwiązanie jakie jest obecnie dostępne na rynku.

5.jpg

Sam statyw rozkładamy maksymalnie na wysokość 123 cm (wysunięcie kolumny centralnej to dodatkowe 31 cm). Jego waga to 1420 g przy udźwigu wynoszącym 10 kg. Czyli mamy parametry naprawdę dobrej konstrukcji na fotograficzne plenery w górach. Leofoto uzyskało kompromis pomiędzy zadowalającą wagą a doskonałymi parametrami statywu.

Ponidzie 1.jpg

Osoby zwracające uwagę na wygląd swojego sprzętu będą bardzo zadowolone. Statyw prezentuje się wybornie. Czarny matowy karbon jak i szare matowe wstawki, ze stopu aluminium lotniczego, wyglądają po prostu elegancko. Laserowo wygrawerowane niewielkie logo producenta na jednej z nóg dopełnia całości. Tu nie ma miejsca nawet na najmniejsze niedociągnięcia. Leofoto zadbało o najdrobniejsze szczegóły. Cała konstrukcja jest doskonale spasowana.

Mój zestaw uzupełnia nisko profilowa głowica kulowa o średnicy 36 mm. Model posiada bardzo popularny system mocowania Arca Swiss, co ułatwi korzystanie np. z mocowań typu L-Bracket. Jakość użytych materiałów jest taka sama jak w przypadku omawianego statywu. Czarna matowa głowica z szarą matową kulą oraz srebrnymi pokrętłami prezentuje się świetnie. Możemy regulować opór z jakim pracuje głowica. Mamy również pokrętło ułatwiające panoramowanie, pod którym jest również laserowo wygrawerowana podziałka. Głowica działa bardzo płynnie i jest intuicyjna. Dodatkowo posiada nie jedno lecz dwa nacięcia umożliwiające obrót kuli o 90 stopni. Takie rozwiązanie rzeczywiście przyspiesza pracę. Zwłaszcza w momencie gdy pochylimy kolumnę centralną. Maksymalne obciążenie wg specyfikacji wynosi 18 kg. Jak to się przenosi na realne użytkowanie? Obecnie najcięższy mój zestaw to Nikon Z6, konwerter ftz oraz obiektyw 70-200 mm f/2.8. Jego waga wynosi niecałe 2350 g. Głowica nawet tego nie czuje. Po skręceniu nie ma mowy o jakimkolwiek, nawet mikro milimetrowym, przesunięciu czy opadaniu aparatu pod wpływem grawitacji.

11.jpg

W komplecie od producenta mamy klucz imbusowy oraz multitool, który na stałe zagościł w moim plecaku. Do tego pokrowiec oraz kolce, którymi możemy zastąpić gumowe zakończenie nóg.

Leofoto towarzyszy mi aktualnie podczas każdego pleneru. Zabierałem go na Ponidzie jak i w Tatry, Gorce czy Pieniny. Podczas pierwszego kontaktu zwrócicie uwagę na gabaryty zestawu. Wraz z głowicą długość złożonego kompletu to zaledwie 56 cm. Statyw po przytroczeniu do Shimody Action X50 nie wystaje za obręb plecaka i jego balans nie jest zaburzony. Waga z głowicą wynosi 1806 g. To dobry kompromis pomiędzy ciężarem całości a komfortem pracy związanym ze stabilnością. Kąty, pod którymi możemy zablokować każdą z nóg statywu wynoszą odpowiednio 23, 55 i 85 stopni. Regulujemy je za pomocą półautomatycznego systemu. Ta ostatnia wartość, 85 stopni, oznacza że praktycznie możemy się rozłożyć już  9 cm nad ziemią! Kolumna centralna nie będzie nam przeszkadzać. Pamiętajmy, że możemy ją przecież pochylić pod kątem 90 stopni, równolegle do ziemi.

Często korzystam także z poziomicy umieszczonej na górze jednej z nóg. To podstawa przy wykonywaniu panoram. Natomiast zastanawiam się nad celowością poziomicy umieszczonej na głowicy. Jest położona w takim miejscu, że zasłania ją… aparat.

Jak wcześniej wspominałem, nogi statywu rozkładamy i regulujemy za pomocą zacisków typu Twist. Moim zdaniem to rozwiązanie nie stwarzające absolutnie żadnych problemów podczas pracy.  W przypadku zatrzasków wcześniej czy później pojawi się problem z blokadą lub, odwrotnie, system nadmiernie się poluzuje co będzie wymagało częstego skręcania. W omawianym modelu mogę ruchem jednej ręki odkręcić wszystkie trzy zaciski. Aby odblokować/zablokować nogi wystarczy obrót już o około 60 stopni. To naprawdę niewiele. Leofoto wyraźnie postawiło tu na szybkość pracy.

Z praktycznych uwag muszę też wspomnieć o tym jak zbudowane jest łączenie nóg w statywie. Do tej pory spotkałem się z 3-częściową podkładką (zapobiega nadmiernemu wysunięciu nóg podczas rozkładania) między poszczególnymi segmentami. Leofoto zastosowało rozwiązanie z podkładką jednoczęściową. Detal, który pokazuje jak starannie marka podchodzi do kwestii jakości. Jednoczęściowa podkładka łącząca poszczególne segmenty każdej z nóg jest mocniejsza i bardziej trwała. Doceni to każda osoba, która rozkręca statyw podczas czyszczenia bądź konserwacji.  

Marka Leofoto jest nowym wyznacznikiem jakości w kwestii statywów jak i akcesoriów z nimi związanych.

10.jpg

PLUSY:

  • bezkompromisowa jakość wykonania

  • 10-warstwowy karbon Toray, który praktycznie nie przenosi drgań, doskonała wytrzymałość

  • mobilność, waga i gabaryty

  • innowacyjny sposób pochylenia kolumny centralnej - quick shift system

  • doskonała dbałość o detale, laserowo grawerowane logo czy podziałki

  • płynna i precyzyjna praca głowicy

  • stabilność na każdym podłożu

  • akcesoria w komplecie

MINUSY:

  • poziomica przy głowicy

Previous
Previous

H&Y K-Series recenzja filtrów

Next
Next

Laowa D-Dreamer 15 mm f/2.0