Lofoty

Wyjazd fotograficzny, wrzesień 2023

Dziś zabieram Was na północ Norwegii, gdzie odwiedziliśmy Lofoty. Krajobraz w jesiennych szatach z dynamiczną, pochmurną pogodą potrafi być piękny. Po odebraniu samochodu rozpoczęliśmy naszą norweską przygodę. Aby dotrzeć na Lofoty mieliśmy jeszcze pokonać trasę niecałych 300 km… które nie należały do prostych. Noc, deszcz, mgła, ciężka wijąca się droga z mnóstwem ograniczeń. Tak się porusza po północy Norwegii. Za to widoki jakie ujrzeliśmy następnego dnia zachwyciły! Niskie chmury odsłoniły nam fiordy, a oczom ukazały się góry wyrastające prosto z morza. Widok jak z bajki.

Chcieliśmy od razu wykorzystać przejaśnienia przy tej kapryśnej norweskiej pogodzie. Prognozy zwiastowały spore opady… jednak jak się okazało, w tym rejonie pogoda zmienia się co chwilę! Zupełnie jak na Islandii. Podsumowując, każdy nasz dzień wyglądał podobnie. Polowanie na warunki, szybkie wyjście z samochodu, krótki spacer, zrobienie kliku zdjęć, ucieczka przed ulewą. Deszcz był mocniejszy niż rozkręcony maksymalnie prysznic w łazience. Po kilku razach, nauczeni doświadczeniem, słysząc pierwsze krople uderzające o kaptur nad głową wiedzieliśmy, że zaraz przyjdzie armagedon. Już nawet nie bawiłem się w chowanie aparatu do plecaka. Często nie było na to czasu. Aparat wędrował pod kurtkę przeciwdeszczową z nadzieją, że membrana wytrzyma kolejne uderzenia wody.

Czym była by Norwegia i Lofoty bez wiatru? Oj potrafi tu zawiać. Deszcz często wręcz wbijał się w człowieka. Taka ekstremalna pogoda jest piękna. Pozwala poczuć nam moc natury i potrafi nagradzać wytrwałych. W przerwach pomiędzy kolejnymi nawałnicami mogliśmy podziwiać Lofoty w spektakularnej formie. Podświetlony fragment krajobrazu, tęcza, rozmyta woda z dłuższymi czasami naświetlania… to wszystko powodowało, że na zdjęciach pojawiały się cudowne kontrasty. Poniższe fotografie obrazują tą różnorodność i mnogość kadrów jakie na nas czekają.

Odwiedziliśmy kilka fantastycznych miejsc. Plaże, żółty piasek, turkusowe morze i góry. Oprócz tak kultowych miejsc jak Reine czy plaży Uttakleiv, odwiedziliśmy mnóstwo mniej znanych miejsc zachwycających swoim ukształtowaniem. Spacer niewielką rybacką wioską, trekking na okoliczne góry, szum fal rozbijających się o skalne wybrzeże, widok kutrów powracających do portów i wszechobecny spokój. Wybieram dla nas takie terminy, że nie spotkamy tu tłumów odwiedzających. Podczas obecnego wyjazdu byliśmy nielicznymi turystami w Reine. Miasteczko liczy około 300 mieszkańców. To obrazuje na jakie wyciszenie możemy liczyć.

Zapraszam na Lofoty w czerwcu. Tym razem będą czekać na nas białe noce!

Previous
Previous

Jesień w Szwajcarii

Next
Next

Lato na Islandii